Keeza Klasa B (Kraków III) 04/09/2022 - 17:00

Szczegóły

Data Czas Liga Sezon Kolejka
04/09/2022 17:00 Keeza Klasa B (Kraków III) 2022/23 2

Podsumowanie

Niedzielne popołudnie. Boisko piłkarskie gdzieś w Polsce. Dwudziestu dwóch facetów ochoczo biegających za piłką. Kontrowersyjne decyzje sędziowskie niosące falę protestów, oczywiście obu stron. Niepełne trybuny. To mógł być typowo polski mecz walki. Był, ale nie był. W niedzielę 4-ego września 2022 w pomału jesiennych warunkach swoją potyczkę ligową stoczyły drużyny Opatkowianki Opatkowice oraz Fairantu Kraków.

Przyjechaliśmy w gościnę do Opatkowic i nic nie zapowiadało zbliżającego się meczu. Gospodarzy ani widu, ani słychu. Gdyby nie fakt, że szatnia gości była już otwarta, a na 20 minut przed meczem pojawił się pierwszy członek składu sędziowskiego, ktoś mógłby pomyśleć, że tu wcale nie będzie żadnego meczu. Finalnie był, i to całkiem emocjonujący.

Do tego spotkania drużyna gospodarzy przystępowała po ubiegłotygodniowej kompromitującej porażce z Wawelem Kraków w stosunku aż 0 do 5. Pierwszym przeciwnikiem „Fairancika” w kampanii 2022/23 był zespół Kolejarz Prokocim II. W rzeczonym spotkaniu podopieczni Marcina Pilcha, mimo niezbyt spektakularnej grze pewnie odprawili swojego rywala w stosunku 3 do 1.

Spotkanie, do którego opisu pomału już przechodzimy, rozpoczęliśmy bez dwóch z trzech strzelców goli z pierwszej kolejki. Skład utrzymał nasz nowy nabytek – Paweł Plewa. Na ławce rezerwowych zasiadł Wojciech Miszczyk. Tym razem z powodów prywatnych w kadrze meczowej zabrakło Daniela Poterały.

Początek spotkania był spójny z naszymi przewidywaniami. Fairant starał się przez środkową strefę szukać wolnych przestrzeni w bocznych sektorach boiska, a także prostopadłych podań na wolne pole. Tymczasem rywal otwierał grę długimi podaniami na świetnie czującego się w takiej grze kapitana, który uruchamiał swoich partnerów. Pierwsze trzy okazje stworzył Fairant. Najpierw po prostopadłym podaniu w dogodnej sytuacji znalazł się Marcin Pietrzak, ale jego strzał nie zaskoczył bramkarza Opatkowianki. W drugiej okazji na skraju pola karnego znalazł się Bartek Batko – tym razem strzał niecelny. Ostatnia sytuacja stworzona po rzucie rożnym i świetnym dośrodkowaniu Piwońskiego które dotarło do Plewy i Batki. Brak komunikacji sprawił, że nasi zawodnicy obaj ruszyli do piłki i jak to zwykle bywa w tego typu sytuacjach – piłka płakała w swojej drodze w kierunku bramki. W końcu do głosu wreszcie doszli gospodarze. Po naszej niefrasobliwości w wyprowadzeniu Opatkowianka przejęła piłkę w środkowej strefie i po kilku podaniach znalazła się pod naszym polem karnym, gdzie w ostatniej chwili zablokowaliśmy strzał. Po małym bilardzie piłka znów wylądowała pod nogami rywala, piłka znów wylądowała pod nogami rywala, ale i tym razem niebezpieczeństwo zażegnał nasz obrońca. Po tej sytuacji utraciliśmy pewność w rozegraniu, a rywal coraz częściej nam zagrażał.

Wszystko wróciło do normy na mniej więcej kwadrans przed końcem pierwszej połowy. W zamieszaniu po rzucie rożnym strzał oddaje Plewa, a piłka ląduje na ręce rywala. Sędzia nie podyktował karnego i chyba miał rację. Świetnie w ofensywie wyglądali nasi boczni obrońcy – Kawa i Łukasik – napędzając poczynania ofensywne Fairanta. Po jednej z akcji boczną strefą boiska piłka trafia do Plewy, ten minął rywala i odegrał do Pacholca. Piłka trafia do siatki… chorągiewka w górze, więc bramka nie zostaje uznana w związku z pozycją spaloną. Jeśli Maciek w momencie podania był na nieprzepisowej pozycji – to jedynie minimalnie.

W przerwie spotkania wymieniamy swoje spostrzeżenia, a trener Pilch apeluje, by w swoich poczynaniach dołożyć więcej zdecydowania i charakteru. Na całe szczęście drużyna zastosowała się do poleceń i w drugiej połowie wyglądaliśmy zdecydowanie śmielej. Co nie oznacza, że wszystko szło jak z płatka.

Na początku drugiej tworzymy kolejne sytuacje do zdobycia bramki, w których po heroicznych interwencjach obrońców Opatkowianki uzyskujemy kolejne rzuty rożne. Każdy z nich stwarza zagrożenie, ale do zdobycia gola wciąż trochę brakuje. W 55 minucie meczu trener za Pietrzaka i Piwońskiego wprowadza Jarosińskiego i Miszczyka. Jarosiński wprowadza sporo do rozegrania w środku pola, a Miszczyk stara się otwierać wolne przestrzenie w bocznych strefach boiska. Po właśnie jednej z takich akcji popularny „Wojti” staje w dogodnej sytuacji do strzelenia bramki ale nie trafia czysto w piłkę i bramkarz rywali bez większych problemów broni jego strzał. Z kolei pod naszą bramką wieje nudą, więc Borowski postanawia wejść do gry. Będąc jednak zupełnie poważnym – zdarzają się nam dwa niefrasobliwe zagrania w obronie, dzięki którym rywal nabiera apetytu na strzelenie bramki, ale obywa się na szczęście bez większych problemów. Fairant tworzy kolejne sytuacje, wydaje się być co raz bliżej strzelania bramki. Frustracja jednak narasta powodując nerwowość. Zegar tyka, wynik wciąż 0-0. Każda akcja może przeważyć szalę.

Jako słowo się rzekło w pomeczowej „szatni” – czas na opis momentu meczu, który nie okazał się kluczowym. Gdyby ta sytuacja skończyła się golem – pewnie cyklinowane byłyby parkiety wszystkich klubów nocnych w Krakowie tego wieczoru. Browar Kazimierz musiałby zamówić ponad-spodziewaną ilość składników do produkcji piwa, bo tej niedzieli uciekłoby by go z „kranów” więcej niż zazwyczaj. W spodziewanym wzroście demograficznym – ok 80% nowo urodzonych chłopców otrzymywałoby na imię Bartek. Smok pod Wawelem zionąłby ogniem dłużej niż zazwyczaj. Usługi zawiesiliby wszyscy kelnerzy w Belgradzie przecierając oczy ze zdumienia, if you know what i mean. Otwieramy akcję w bocznej strefie boiska, mocna piłka posłana w pole karne Opatkowianki. Jeden z naszych napastników próbuje dotrzeć do piłki, ale zostaje ona zblokowana. Piłka zostaje zawieszona w okolicach 3-4 metra od bramki rywala. Bramkarz naszego przeciwnika już przeczuwa, że za chwilę będzie wyjmował piłkę z bramki. Sędzia pomału bierze gwizdek w usta, aby po chwili wskazać na wznowienie gry ze środka boiska. Obrońcy rywala w zastygają w bezruchu, a ich głowy ogarnia poczucie beznadziei. Do zawieszonej w powietrzu piłki dopada Bartek Batko. Futbolówka po osiągnięciu już najwyższej wysokości powolnie zaczyna opadać w dół. W tym momencie, który zdaje się trwać całe minuty – podbiega do mnie partner ze środka obrony i mówi, że ma „deja vu”. „Mówię Ci, widziałem już to. Już wiem! Tsubasa! Była kiedyś taka bajka. On to zaraz zrobi! W Opatkowicach muszą kupić nową siatki, bo Batkos za chwile rozerwie siatkę potężną przewrotką”. Toniemy w objęciach. Boro w bramce pada na kolana, ze łzami w oczach bije pięściami w murawę w geście radości, że impas przełamany. Że strzelimy, że nie wypuścimy tego, że wygramy. W tle jakby słychać głośny śpiew chóru dziewczęcego. Bartek odgrywa się od ziemi. Tyłem do bramki jego nogi składają się jak nożyce. Serca biją. Zrywa się wiatr, który zrzuca brutalnie czapkę z głowy trenera Pilcha. Po tym przydługawym opisie przyśpieszamy tempo zdarzeń x100. Piłka finalnie nie ląduje w bramce (słychać dźwięk rozgoryczonej publiczności, często używany w sketchach).

Po kilku minutach właśnie Bartka Batkę zmienia debiutujący Sylwek Huk. W 80 minucie meczu piłka na prawym skrzydle ląduje pod nogami Sylwka. Ten po chwili namysłu ustawia piłkę do dośrodkowania. Soczyste, odchodzące od światła bramki dośrodkowanie na szesnasty metr. Tam w gąszczu głów najlepiej odnajduje się Tomek Kawa. Wykorzystuje fakt lekko wysuniętego bramkarza rywali i pakuje piłkę tuż pod poprzeczkę. Impas przełamany, Fairant Pany! Do końcowego gwizdka pozostaje sporo minut. Rywal chce ruszyć do przodu, ale jesteśmy waleczni w środkowej strefie. Nawet jeśli piłka mija naszą linię pomocy – linia obrony jest już bezwzględna. Ostatnim akompaniamentem tego meczu jest rzut rożny dla Opatkowianki, ale po małych turbulencjach radzi sobie z nim Borowski.

Gloria, zwycięstwo w bólach. Takie zwycięstwa wpływają jednak świetnie na morale zespołu, który wykonał misję mimo iż „skakał pod wiatr”. Nie było w tym meczu zawodników, którzy zawiedli. Wszyscy pracowali na to zwycięstwo sukcesywnie męcząc rywala. Oby tak dalej, drużyno przez wielkie „D”.

Wyniki

Klub1st Half2nd HalfGoals
Opatkowianka Opatkowice000
SF Fairant Kraków011

SF Fairant Kraków

28Bartosz Borowski Bramkarz
55Tomasz Kawa Obrońca 81'
87'
21Mateusz Wójcik Obrońca
22Michał Cierniak Obrońca
6Piotr Łukasik Obrońca
14Patryk Ziaja Pomocnik
50Paweł Plewa 37 Pomocnik
8Marcin Pietrzak 7 Pomocnik
11Maciej Pacholec Pomocnik
44Bartłomiej Batko 99 Napastnik
9Karol Piwoński 23 Napastnik
37Adrian Opaliński 50 Obrońca
7Sylwester Jarosiński 8 Pomocnik
20Łukasz Grzela Pomocnik
99Sylwester Huk 44 Pomocnik
Jakub Babiak Pomocnik
23Wojciech Miszczyk 9 Napastnik